Slider

Chwila cierpliwości...

Orient Black

Jak zapewne się zorientowaliście ostatnio jedną z moich ulubionych marek są Orienty. Oczywiście to tylko drobny ukłon w stronę dalekowschodniego producenta, gdyż na blogu będą w znakomitej przewadze zegarki z byłego związku radzieckiego.

Zatem przymierzając się do święta Wszystkich Zmarłych, i nie chcąc zmarznąć w metalowej bransolecie na nadgarstku, pierwszego listopada będzie ze mnątaki o to zwykły orient w wersji AAA. Tu pojawia się rozdźwięk pomiędzy źródłami dostępnymi w internecie odnośnie tego które wersje są lepsze czy te oznaczone trzema gwiazdkami czy te AAA. Osobiście wolę trzygwiazdkowe, ale różnic ciężko się dopatrzyć, dopiero po rozłożeniu zegarka można się zorientować ze np. w tym modelu tarcza jest najprawdopodobniej z czarnego tworzywa a nie metalowa i lekko się różnią wskazówki sekundowe pomiędzy modelami. Przy okazji polecam stronę ze spisem mechanizmów  występujacych w Orientach. 

Mój egzemplarz zakupiłem w fatalnym stanie,  jednak udało się go w miarę przywrócić do stanu zadowalającego. Kilka zdjęć z tego procesu jest tutaj, a poniżej sam zegarek - czasem można odnieść wrażenie że nieco zbyt krzykliwy poprzez wysoki kontrast złotych elementów z czernią, ale podczas noszenia sprawia zupełnie inne wrażenie, raczej in plus.

Detal który może, ale nie musi, potwierdzać moją osobista teorię, ze wersje AAA są nieco mniej dokładnie wykonane to sposób nałożenia masy luminescencyjnej na nadrukowane kółka na tarczy - w zasadzie żadne nie jest centrycznie, podczas gdy w wersjach trzygwiazdkowych ten detal jest wykonany bezbłędnie.

Sterany życiem dekielek świadczy o intensywnym użytkowaniu, ale znów dekle lepszych modeli tej marki są głęboko grawerowane i nie do zdarcia, choć w współczesnych wersjach grawerunek jest bardzo płytki, trochę jak naniesiony laserem (?).


I jeszcze jedno zbliżenie - dobrze na nim widać dwujęzyczny datownik w zakresie dni tygodnia.