Slider

Chwila cierpliwości...

Garniturowy Łucz kwarc NOS

Jak w tytule, ponieważ dawno nic nie było a i uroczysta okazja wigilijna majaczy na horyzoncie dziś będzie o białoruskim Łuczu NOS w wersji garniturowej.

Zegarek nabyłem bezpośrednio w przyzakładowym sklepie przy fabryce Łucha w Mińsku na Białorusi. Jest dokładnie taki jaki ma być - cieniutki, czysta tarcza, nawet nie najgorszy paseczek i niestety...
kwarcowy werk.

Dla czego niestety? Nie mam nic przeciw "kwarcom" od czasu do czasu ale te białoruskie rozwiązania, (podobnie jak i w niektórych Sławach) bardzo szybko rozładowują baterię dosłownie w ciągu dwóch góra trzech miesięcy, podejrzewam że jest to jakaś wada konstrukcyjna. Dla pewności przechowując go w pudełeczku odciągam koronkę co w przypadku takiego zegarka daje funkcję "stop". Niektórzy twierdzą że zapobiega to rozładowywaniu baterii, ale wszystko zależy od tego w którym miejscu jest ulokowany styk, bo równie dobrze zegarek nie chodząc może się i tak rozładować.

Nie martwiąc się tym jednak zbytnio z radością zakładam go na ważniejsze okazje.

Poniżej kilka ujęć:

Wszystko po za kwarcowym werkiem jest praktycznie takie jak w starych poczciwych mechanicznych Łuczach.

Plusem to nie przegadana tarcza, choć dobór kroju pisma do indeksów można by dyskutować, do tego ciemne wypełnienie wskazówek, całość się ładnie komponuje.

Zaletą tych kopert nie jest tylko i wyłącznie minimalna grubość (pamiętając że swego czasu był to jeden z najcieńszych zegarków na świecie) ale fenomenalnie wyprofilowane uszy - bardzo miło się go nosi i idealnie przylega do nadgarstka.


Oczywiście zawsze patrzę na detale - prosty napis że wykonano na Białorusi i bardzo smaczna przeciwwaga wskazówki sekundowej.