Do prostych prac, kiedy po prostu trzeba pogrzebać w śmieciach, wystarczy niewiele - ot zwykły Wostok i nieznany scyzor.
 |
Wostok i naprawdę zniszczony scyzoryk |
Wostoka naprawdę lubię ma wypukłe nakładane indeksy, jest nie przegadany, do tego ma niebieską wskazówkę sekundową. W połączeniu z własnoręcznie robionym paskiem a'la NATO wygodnie się go nosi. Scyzoryk to inna historia - został wyłowiony podczas spływu kajakowego, nie pomnę na jakiej rzece, w każdym razie wyrwałem go Neptunowi. Jest nie sygnowany, tandetnie wykonany, o trzymaniu ostrości mowy nie ma, ot - scyzoryk. Całość "zestawu" ma się następująco:
 |
Widać po ostrzu, że do niczego się niespecjalnie nadaje. |
 |
Wostok zaś ma bardzo uniwersalną wielkość. |
 |
Jedno z drugim "idzie" |
 |
Jest to jeden z moich ulubionych zegarków do noszenia "po domu" stąd zapewne nie raz jeszcze go pokażę. |
|
Wywal ten scyzor. Też taki miałem i przez 90% czasu używałem go do... ostrzenia, bo jak tylko zdejmowałem z kamienia, to sam się chyba tępił. Do wostoka pasowałby jakiś toporny scyzor made in CCCP, do kupienia za parę groszy, a na wzornictwo sowieckich twórców scyzorów można patrzeć godzinami (niekoniecznie z zachwytem, ale na pewno z ciężką zagwozdką :P )
OdpowiedzUsuń