Slider

Chwila cierpliwości...

Z cyklu Rozmowy o Zegarkach - Moskwa i Kama z kresów

Cykl Rozmowy o Zegarkach jest adresowany do każdego. Absolutnie każdy kto chce porozmawiać na tematy zegarkowe jest tu mile widziany. Wystarczy zgłosić chęć poprzez napisanie e-maila na adres blogzbiegiemczasu@gmail.com

Dziś mam przyjemność przedstawić na blogu, Pana Wojciecha Tymkiewicza, który właśnie za pośrednictwem poczty elektronicznej do mnie się odezwał. Zbiera on zegarki nie od dziś, w swoim zbiorze ma sporo cennych i ciekawych egzemplarzy. Ale ich wartość podwajają opowieści, historie i anegdoty, oraz sposób w jaki Pan Wojciech to przedstawia.

Nie mieliśmy jeszcze przyjemności poznać się osobiście, gdyż p. Wojciech jest z Gliwic do których ostatnio nie mam okazji się wybrać. Jednak czuję, że moglibyśmy przegadać całe godziny. Z tego powodu listę pytań pozwoliłem sobie nieco rozszerzyć. Oddajmy zatem głos Panu Wojciechowi, zapraszam do lektury.


Czym jest dla Pana zegarek?

Zegarek jest dla mnie czymś więcej niż tylko zwykłym przedmiotem codziennego użytku. Jest  niemym świadkiem wielu historii z życia użytkownika, jego rodziny oraz znajomych. Spoglądając na zegarki, szczególnie te starsze, z lat 50-tych, których tarcze pokryte są patyną, wiele możemy dowiedzieć się o życiu, a czasem nawet sytuacji politycznej tamtych czasów. Doskonałym tego przykładem jest moja ulubiona marka zegarków, Pobieda, których nazwa sławi zwycięstwo ZSRR w Wielkiej  Wojnie Ojczyźnianej. Jeśli chodzi o codzienne użytkowanie zegarka, to traktuję go z szacunkiem i dbam o niego jak mogę, aby starczył mi jak najdłużej.

Fragment kolekcji p. Wojciecha



Kiedy zdał sobie Pan sprawę że od zbierania zegarków jest Pan „uzależniony”, a może wszystko jest pod pełną kontrolą?

Zbieranie zegarków zawsze traktowałem bardzo sentymentalnie. Na początku zbierałem wszystkie czasomierze opatrzone napisem "Made in USSR", ale z czasem, kiedy moja kolekcja zaczęła się gwałtownie powiększać, ograniczyłem się do poszukiwania konkretnych modeli i wzorów oraz unikatów. Na pewno nie jestem uzależniony od kupowania nowych okazów, zależy co się trafia, czasem kupię 10 zegarków w miesiącu, czasem przez kilka miesięcy nie kupię nic.

Ile obecnie sztuk liczy Pana zbiór?

Obecnie mój zbiór liczy ok.100 zegarków. Wiele z nich jest przeznaczona na części. Takich ładnych, odnowionych lub dobrze zachowanych, które można nosić mam ok.60, więc mam w czym wybierać każdego poranka.

Jak przechowuje Pan swoje zegarki?

Swoje zegarki przechowuję w specjalnych kasetkach na zegarki zakupionych przez internet ich zdjęcia są poniżej. Zegarki w stanie NOS (z j. ang. New Old Stock – nowe ze starych zapasów) przechowuję w oryginalnych, fabrycznych pudełkach wraz z gwarancjami i paszportami co też widać na załączonych fotografiach. Zegarki, które noszę na co dzień przechowuję na ekspozytorach.

Zakupione walizeczki na zegarki nie stoją bynajmniej puste.

Wśród zbiorów wiele jest doskonale zachowanych egzemplarzy w stanie NOS nie tylko w pudełkach ale z papierami i przywieszkami - w kolekcjonerstwie "historycznym" trudno o coś cenniejszego.

Czemu wiele z Pana okazów nie ma założonych pasków , zauważyłem to przeglądając po raz pierwszy Pana zbiór, który udostępnił mi Pan w formie galerii w internecie. To kwestia przechowywania, względy ekonomiczne a może coś innego?

W mojej kolekcji wszystkie zegarki (z wyjątkiem tych przeznaczonych na części oraz wspominanych NOS) posiadają paski. Na zdjęciach nie wszystkie je mają, ponieważ fotografuję zegarki zaraz po zakupie, często przed dobraniem paska, przy którego zakupie unikam chińszczyzny. Wszystkie moje paski są produkcji radzieckiej oraz polskich rzemieślników i pochodzą ze starych zapasów z PRL-u. Ostatnio nawet udało mi się, przy pomocy znajomego z Białorusi sprowadzić kilka nieużywanych radzieckich złoconych (5 mikronów) bransolet, które idealnie komponują z 23 kamieniowymi Łuczami kaliber 2209. 

Paski są szczególnie starannie dobierane.

Na co zwraca Pan uwagę przy wyborze zegarka - cechy, funkcje, komplikacje?

Przy zakupie zegarka najwięcej uwagi skupiam na oryginalności i wizualnym stanie zachowania, ponieważ to najtrudniej zmienić. Drugorzędną sprawą jest stan techniczny (szczególnie obecność i stopień zachowania balansu, bo jego naprawa jest najdroższa). Jeśli chodzi o jakieś dodatkowe funkcje to na próżno szukać takich w radzieckich zegarkach, a zbieram tylko takie. Ich "udogodnienia" ograniczają się najczęściej tylko do datownika czy werku z automatycznym naciągiem.

Bardzo ważną sprawą przy zakupie zegarka jest dla mnie tarcza. Nie uznaję renowacji tarcz (bo w praktyce to namalowanie nowej tarczy na starym materiale), więc zwracam uwagę na stan jej zachowania. Zegarki zbieram seriami, których egzemplarze różnią się czasem tylko szczegółem cyferblatu. Bardzo dobrze ilustrują to Pobiedy z lat 50-tych, moje ulubione zegarki, które były równolegle produkowane w kilku fabrykach, a w każdej z nich stosowano inne, choć bardzo podobne wzory tarcz.
Kolejnym szczegółem na który zwracam uwagę przy zakupie czasomierza jest stan koperty. Wiele osób ma silnie żrący pot, który potrafi wyżreć w kopercie spore ubytki. Taki zegarek od razu klasyfikuję na części, ponieważ najczęściej jest bardzo zużyty i wygląda mało estetycznie. Podobnie ma się rzecz  z kopertami złoconymi. Najwięcej uwagi należy poświęcić kopertom złotym, ponieważ takie, o ile były używane, często są bardzo porysowane oraz powyginane -radzieckie 14 karatowe złoto jest dosyć miękkie.

W Pana zbiorach jest wiele cennych dla kolekcjonera sztuk w doskonałym stanie zachowania. Czy podzieliłby się Pan jakąś wskazówką jak i gdzie takie rarytasy upolować? Jaki jest Pana przepis, taktyka?

To prawda, w mojej kolekcji jest wiele unikatowych i ciekawych egzemplarzy. Zegarki zbiera się latami i rzadko zdarzają się ciekawe modele. Mam taką zasadę, że nigdy nie kupuję zegarka przez internet. Wyjątkiem były epizodyczne zakupy na znanym i cenionym przez kolekcjonerów forum zegarkowym.
Bardzo rzadko zaglądam też na bazarki, ponieważ handlarze bardzo często oszukują i czasem za zwykłego Poljota z lat 80-tych życzą sobie kilkaset zł...
 
W moim mieście, Gliwicach, mam wielu zaprzyjaźnionych zegarmistrzów i antykwariuszy, którzy po znajomości załatwiają mi ciekawe egzemplarze  - za co ja staram się wspomagać ich hobby. Np. poszukuje im starych mebli, monet, żelazek i innych antyków, które oni akurat zbierają. I tak każdy komuś pomoże i nasze kolekcje się rozrastają. 

Innym sposobem pozyskania zegarków  było rozpowszechnienie mojej pasji między rodziną i znajomymi. Własnej od nich dostałem większość zegarków, Takie egzemplarze są dla mnie najcenniejsze, na zawsze pozostaną w mojej kolekcji i zawsze będą mi przypominać daną osobę...
Najciekawszym sposobem pozyskania zegarka była pewna wizyta u babci, kiedy siedząc na wersalce podczas uroczystości rodzinnej coś zabłysło mi między szczelinami materaca. Poprosiłem babcie o zgodę na rozłożenie nie ruszanej od 30 lat wersalki i mym oczom ukazała się zagubiona lata temu Pobieda z 1957 roku należąca do mojego dziadka. O dziwo zegarek ruszył!

Pabieda - szczególny zegarek który w każdej kolekcji powinien się znaleźć, tu w doskonałym stanie zachowania piękny egzemplarz.

Wielu sąsiadów widząc ile radości dają mi stare zegarki sprezentowali mi swoje czasomierze. Do najciekawszych prezentów można zaliczyć piękną Rakietę z lat 60-tych w idealnym stanie, drewnianą, kominkową Wiesnę, oraz wiele innych. To są kolejne bezcenne pamiątki

Czy kolekcjoner i miłośnik zegarków ma jeszcze jakiś niedościgniony zegarek marzeń a jak tak to jest nim...
 
Jako wieloletni kolekcjoner czuję się usatysfakcjonowany moją kolekcją, ale mam kilka zegarków na które poluje latami... Najbardziej zależy mi zwyczajnej Pobiedzie z lat 50-tych, ale z czarną tarczą. Z pozoru popularny zegarek jest teraz bardzo ciężko dostępny. Czasem się zdarzają, ale najczęściej barierą przed kupnem jest stosunek ceny do stanu, a z tym jest często kiepsko, ponieważ czarne tarcze z dodatkiem lumy często gorzej wytrzymywały próbę czasu. 

Na co dzień na Pańskim ręku najczęściej gości...

Zegarek codziennie dobieram do stroju. Nigdy nie jest przypadkowy. W zależności od pogody i pory roku na moim nadgarstku królują zarówno stare Pobiedy, Poljoty, Rakiety, Wostoki jak i całkiem współcześnie i świeżo wyglądające Komandiry i Amfibie. Na co dzień najbardziej polubiłem tą Kamę z 1956 roku, której tarcza wręcz opowiada historię minionego wieku. Na niedzielę do odświętnego garnituru używał wspomnianego już złoconego Łucza. 

Złoty Łucz - kwintesencja zegarka garniturowego

Takiej tarczy ja w tej Kamie nie spotyka się już dziś bardzo specyficzne, poszukiwane przez kolekcjonerów wzornictwo

Chwila na wspomnienia- pamięta Pan swój pierwszy zegarek, a może jakiś szczególny zegarek od którego tak naprawdę zaczęła się przygoda z zegarkami?

Moim pierwszym zegarkiem, zresztą do dziś ulubionym, jest Zaria - prezent komunijny mojego taty.  Pewnego dnia, kiedy miałem jeszcze kilka lat znalazłem na dnie szuflady w.w. Zarię i od razu mi się spodobała. Jako, że były to czasy kiedy zegarki radzieckie nie przedstawiały żadnej wartości materialnej, to rodzice dali mi ją do użytku. Miało to być rozwiązanie prowizoryczne ale...nosiłem ją ok. 10 lat i potem nie chciałem nawet słyszeć o zmianie zegarka, wiąże z nią bardzo dużo wspomnień. Nigdy mnie nie zawiodła, i do dziś wzbudza duże zainteresowanie dzięki swojej starodawnej stylistyce. I tak zrodziła się pasja do sowieckich zegarków. Potem dostawałem kolejne zegarki od babci i reszty rodziny a kolekcja się powiększała.

Piękna Zaria, czystość optyczna tarczy, bardzo unikatowy krój pisma indeksów czynią z niej idealny zegarek na co dzień, przy tym trudno się nim znudzić.

I na koniec - pokazujemy dziś na blogu Pańską Moskwę - kilka słów o niej, czemu ta marka i model, czy jest jakaś historia jego zakupu?

Jest to zegarek w stanie NOS, posiadam do niej pudełko i wszystkie papiery (talon na złotą 14 karatową kopertę z moskiewskiej mennicy oraz zegarek). Dodatkowej wartości nadaje jej fakt, że jest to bezcenna pamiątka rodzinna przywieziona jeszcze z Kresów. Rocznik 1958. Ponadto jednym z ciekawszych i dla mnie najważniejszych zegarków jest Kama należąca do mojego dziadka i kupiona razem z w.w. Moskwą we Lwowie w 1958 roku. Ma bardzo interesującą i rzadką tarczę, trochę zniszczoną, ale cóż zrobić, dziadek jej używał przez 30 lat...
Moskwa - widziałem ich już wiele ale ta prezentowana przez p. Wojciecha jest po prostu rarytasem, Naprawdę piękny zegarek.

Zachowanie koperty, oraz codzienna dbałość, "utrzymanie" zegarka pozwalają latami, nawet dekadami cieszyć się nim.

Dokumenty, pasek, pudełko - czego chcieć więcej? Przyjrzyjmy się tak się kiedyś sprzedawało zegarki.


I jeszcze jedna Kama o równie interesującej tarczy.

Panie Wojciechu – serdecznie dziękuję za zaangażowanie, obszerną historię i ciekawe zdjęcia, które z pewnością zainteresują niejednego czytelnika. Raz jeszcze dziękuję za rozmowę, moim gościem w Rozmowach o Zegarkach był p. Wojciech Tymkiewicz.

Prezentowane poniżej zdjęcia zostały wykonane przez Pana Wojciecha i za jego zgodą posłużą do ilustracji rozmowy.

4 komentarze :

  1. Kolekcja imponująca, a miłość pana Wojciecha do starych zegarków jest kwintesencją kolekcjonerstwa. Gratuluję wspaniałej kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem posiadaczem KAMY z 1960 roku - czyli ma 53 lata. Jest to egzemplarz, który mój Ojciec dostał w prezencie na I komunię. Wg zegarmistrza jest w stanie idealnym i aż oczy mu rozbłysły kiedy ją zobaczył (cel wizyty - pasek). Noszę go na co dzień mino, że jestem od niego młodszy o 14 lat. Co do kolekcji, to zgadzam się jest imponująca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan Wojciech wspomina, że jego zamiłowanie do zegarków zaczęło się od I Komunii Św. - ciekawe, że dla wielu osób, które interesują się zegarkami (jak Ja, chociaż nie nazwałbym siebie kolekcjonerem przez duże K) to właśnie komunia była początkiem. Oczywiście mowa tu o ludziach myślę 30+, bo teraz to na komunie nie daje się już zegarków.

    OdpowiedzUsuń