Dziś po niedużej przerwie wywiad szczególny
– Adam Zakrzewski nasz dzisiejszy rozmówca w barwny i bardzo osobisty sposób
opowiada o tym jak rozpoczął zbieranie zegarków, co w nich go urzeka oraz
przytacza bogato ilustrowane opowieści rodzinne – zapraszam:
Czym jest dla Ciebie zegarek?
Zegarek
jest dla mnie przede wszystkim przedmiotem, który cieszy moje oko zwykłego,
szarego dnia. Ogromną przyjemność, każdego rana sprawia mi otwarcie gablotki z
zegarkami i wybór czasomierza, który będzie mi towarzyszył przez resztę dnia.
Na ogół to właśnie do niego dopasowuję pozostałą część ubioru a nie odwrotnie
(co raczej nie należy do właściwej kolei rzeczy)… Także codzienne nakręcanie i
okresowa korekcja czasu stały się przyjemnym rytuałem.
Wyjątkową
wartość mają dla mnie moje vintage. Lubię mieć świadomość, iż na nadgarstku
noszę coś co przede mną przez wiele lat nosił czy to mój dziadek, czy też inny,
nawet obcy mi człowiek. Taki zegarek ma własny charakter, wręcz własną duszę.
Wiąże się z nim jakaś historia i zasługuje na swego rodzaju szacunek.
Zegarek
jest także czymś co mnie wyróżnia, z czym jestem kojarzony wśród znajomych.
Wszyscy raczej znają moją małą obsesję i wielu z nich z zaciekawieniem spogląda
na mój nadgarstek, lub nawet prosi o podniesienie rękawa, chcąc zobaczyć co
tego dnia mam na przegubie. Jest to o
tyle ciekawe, iż na co dzień zegarek jest dla nich zwykłym przedmiotem
użytkowym… Sam także zwracam uwagę co na nadgarstku mają napotkani przeze mnie
ludzie, ale to już inna sprawa…
Zegarek dla Ciebie czyli jaki, cechy, funkcje, komplikacje, na co zwracasz uwagę?
Zegarek
dla mnie obowiązkowo musi być zegarkiem mechanicznym. Naciąg, czy to manualny,
czy też automatyczny nie maja dla mnie większego znaczenia, nie toleruje
jedynie kwarców. Marka - szwajcarską, bądź niemiecka, ważne jest, aby stała za
nią jakaś historia. Co do stylistyki, to preferuję raczej klasyczny, elegancki
i czytelny wygląd, bez zbędnych zdobień,
zatem i bez nadmiaru komplikacji. Chronograf jest jednak mile widziany,
wzbogaca zegarek.
Wobec tego Twój zegarek marzeń to...
IWC
Portuguese Chronograph, idealnie wpasowuje się w te kryteria i jest dla mnie
zegarmistrzowskim ideałem.
Kolekcjonowanie zegarków to nie
najtańsze hobby, do tego dochodzą naprawy, paski, przechowywanie - Jak jako
student sobie z tym radzisz, masz jakąś dużą skarbonkę?
Nie,
wręcz odwrotnie. Budżet u mnie jest bardzo mały. Jestem przekonania, że w
przypadku hobby nie ma on największego znaczenia. Bardziej liczy się ile dana
osoba jest w stanie poświęcić na jego realizację. Ja osobiście potrafię wiele
poświęcić, zrezygnować z poniektórych rzeczy, czy najzwyczajniej w świecie
długo odkładać pieniądze. W ten sposób raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić na
nową „zabawkę” lub w dalszej perspektywie na coś droższego, prosto z salonu –
co obecnie jest moim celem.
Wielu,
nawet pasjonatów zegarków powie, że to głupota kupić coś na co nas nie stać,
kosztem wyrzeczeń, czy też absurdalnie długiego okresu składania pieniędzy. Mi
jednak każdy nowy zegarek poprawia humor. Poza tym mam poczucie dobrego
spożytkowania pieniędzy, bo przecież mam coś na długie lata, co cieszy moje oko
każdego dnia.
Wspominasz że wśród Twoich rówieśników, znajomych,
przyjaciół jesteś kojarzony z noszeniem zegarka i to "mechanika". Czy
uważasz, że obecnie ma miejsce renesans zegarków, czy jest wręcz odwrotnie i
wszystko zastępują telefony komórkowe, smartfony, elektronika - jakie masz
obserwacje?
Chciałbym
powiedzieć, że zaobserwowałem renesans zegarków, jest jednak wręcz odwrotnie.
Zegarek jest traktowany jako niepotrzebna rzecz, „bo przecież godzinę można
sprawdzić na telefonie”.
Wśród
moich znajomych jestem odosobniony w noszeniu mechanicznego zegarka. Wzbudza on
jednak powszechną sympatię i zainteresowanie, często także u płci przeciwnej.
Jednak nikt osobiście nie decyduje się na tego typu „relikt historii”. Nawet
wśród ludzi, którzy bez problemu mogliby sobie pozwolić na większy wydatek,
powiedzmy – równy nowej Omedze, przegrywa ona z zegarem na wyświetlaczu Iphona
5.
Pociesza
jedynie fakt, iż nie postępuje tendencja spadkowa chociaż w przypadku tanich,
kwarcowych zegarków i nie zostają one całkowicie wyparte przez zegarki w
telefonach komórkowych, przynajmniej jeśli chodzi o płeć piękną… Coraz więcej
kobiet decyduje się nosić zegarek. W tym przypadku z czysto modowych powódek.
Kiedyś były to delikatne, biżuteryjne modele, obecnie są to zegarki masywne,
imitujące męskie. Jednak jak wiadomo moda szybko się zmienia, ciekawe więc jak
długo potrwa ten trend…
Chwila na wspomnienia - pamiętasz swój pierwszy zegarek, a może jakiś szczególny zegarek z Twojej rodziny, albo kogoś bliskiego, czy jest zegarek z którym wiąże się dla Ciebie jakaś szczególna historia?
Jak i dla większości, dla mnie też, pierwszym moim zegarkiem był zegarek, który dostałem na komunię z tą różnicą, iż u mnie był to model już bardziej współczesny - czarno-niebieskie, elektroniczne Casio z linii przeznaczonej dla dzieci. Niczego więcej nie potrafię w tej chwili określić. Nie mam do niego jakiegoś większego sentymentu, natomiast bardzo ważny jest dla mnie zegarek po dziadku – Roamer Searock z lat 70, obecnie w moim posiadaniu. To właśnie od niego zaczęła się cała moja zegarkowa pasja.
Od
kiedy pamiętam chciałem mieć zegarek mechaniczny i postanowiłem że taki sobie
kiedyś kupię. Nie musiałem jednak tak długo czekać, znalazłem kiedyś na dnie
szuflady starego złoconego Roamera o designie typowym dla lat 70’ („kwadratowa”
koperta). Zegarek należał kiedyś do mojego dziadka, po jego śmierci przejął go
i codziennie użytkował ojciec, aż do momentu kiedy sekundnik się zatrzymał…
Wtedy też trafił w kąt i tak leżał w zapomnieniu przez kilka lat, aż znalazłem
go ja i stwierdziłem, że chętnie bym go nosił. Najpierw jednak trzeba było go
ożywić…
Nie
było to jednak takie łatwe jakby się wydawało. Byłem u trzech „zegarmistrzów”,
każdy z nich po krótkiej rozmowie zdradził się, że nie jest odpowiednią osobą
abym powierzył jej swój zegarek z racji jego znikomej wiedzy. Dopiero kolega z
forum internetowego doradził gdzie się z zegarkiem udać. Okazało się że jedynym
kompetentnym zegarmistrzem w mieście jest ojciec kolegi. Ten od razu wiedział
co jest do zrobienia i bez najmniejszego problemu wskrzesił zegarek, mechanizm
wymagał jedynie czyszczenia i smarowania. Wbrew wcześniejszym opiniom,
usłyszałem, że zegarek na pewno nie był zalany a jego naprawa nie pochłonie
astronomicznych pieniędzy. Zostałem zapewniony, że mechanizm jest w dobrym
stanie i przy odpowiednim traktowaniu pochodzi jeszcze następne kilkadziesiąt
lat. Do dziś cieszy oko i nie sprawia najmniejszego problemu.
Wcześniej
powiedziałem, że od niego zaczęła się moja zegarkowa pasja, ponieważ on obudził
we mnie zainteresowanie zegarkami i
pociągnął za sobą zakup kolejnych nabytków, jak i nakłonił do
przeszukania rodzinnych strychów. Tak też odnalazłem dwa kolejne zegarki po
drugim dziadku, są to Łucz de Luxe i zmęczony życiem Sportiwnyj.
Każdy
z tych zegarków, chodź stosunkowo zwyczajny, ma dla mnie wyjątkową wartość i
rzecz jasna nigdy się ich nie pozbędę, zajmują szczególne miejsce w mojej kolekcji.
Jeśli pozwolisz - przyjrzyjmy mu się, specjalnie przygotowałeś kilka zdjęć, oto one:
![]() |
Widoczne ślady użytkowania dają mu jedyną w swoim rodzaju patynę i styl, do tego doskonale komponuje się z dobranym paskiem, a czerwone indeksy wdzięcznie ożywiają całość. |
![]() |
Roamer of Switzerland - brzmi dumnie, a na poduszeczce firmowej to już duma rozpiera. |
![]() |
Na szczególną uwagę zwraca podanie i opakowanie czyli drewniana doskonale zachowana szkatułka, nie każdy vintydżowy zegarek doczekał się takiego opakowania. |
I na koniec - pokazujemy dziś na blogu Twojego Roamera Mustanga D+D, opowiedz
coś o nim, czemu ta marka i model, czy jest jakaś historia jej zakupu?
Jest
to pierwszych zegarek jaki kupiłem, jego zakup był bardzo impulsywny i niepewny
jednak na szczęście zakończył się szczęśliwie.
Zniechęcony
trudnościami w naprawie Searocka po dziadku, jednak zarażony już zegarkową
pasją postanowiłem kupić zegarek, który podobnie jak tamten będzie miał już
swoje lata a zarazem i pewien charakter, jednak w pełni sprawny i nie
wymagający wkładu finansowego. Wybór padł na Roamera z racji sentymentu do tej
marki. Potoczyło się jednak trochę inaczej, ponieważ złamałem swoje
postanowienie i kupiłem zegarek nie na chodzie. Po prostu zauroczył mnie do
tego stopnia, iż postanowiłem zaryzykować i nabyć zegarek w ciemno, nie wiedząc
co jest uszkodzone. Wiem, bardzo nieroztropnie, wtedy jednak o tym nie
myślałem…
Jednak
jak już wcześniej napisałem wszystko skończyło się pozytywnie, zaciął się
jedynie mechanizm datownika, z czym bez problemu poradził sobie mój
zegarmistrz.
W
ten sposób relatywnie tanio nabyłem stosunkowo mało spotykany model. Do tej
pory jest to mój ulubiony zegarek, który najczęściej gości na moim nadgarstku.
Adamie dziękuję za zaangażowanie, rozmowę i poświęcony
czas.
Pora na dzisiejszego pierwszoplanowego aktora czyli Roamer'a Mustang D+D, oczywiście w towarzystwie samochodowym - jakżeby inaczej. Oto on:
![]() |
Zacznijmy od zdjęcia nadgarstkowego, czytelne wskazówki i minimalistyczne, ale jednocześnie ciekawe indeksy to coś co zwraca uwagę na pierwszy rzut oka. |
![]() |
Koperta zegarka jest harmonijnie zaprojektowana z wyczuciem proporcji, patrząc z boku doskonale widać ze nie jest za gruby z delikatnie wpasowaną koronką. |
![]() |
Cymes - czyli dekielek i oczywiście mustang jak się patrzy, doskonale komponują się z tym lekkie wżery i ślad historii. |
![]() | |
W tle pędzące auta i huczące turbosprężarki - nie jest jeszcze wykluczone, że właściciel założy go do jakiejś wyprawy samochodowej aby był na swoim miejscu. |
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Adama Zakrzewskiego, właściciela powyższych zegarków - za zgodę na udostępnienie dziękujemy.